Robert Bogdański Robert Bogdański
2872
BLOG

Prezydenta walka o polityczne życie

Robert Bogdański Robert Bogdański Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 87

Wiele wskazuje na to, że prezydent przegrał walkę o samodzielny byt polityczny zanim się na dobre rozpoczęła. W dwa dni po ogłoszeniu najpoważniejszej kampanii politycznej swojej prezydentury ma przeciw sobie całą opozycję, która nie przebiera w słowach, nie ma jednoznacznego poparcia własnego obozu politycznego, pozbawia się rzecznika, a jego pierwsze wystąpienie publiczne wyjaśniające ideę referendum jest niepewne i potencjalnie konfliktuje go z ludźmi, od których wiele zależy. To nie jest zły start. To jest bardzo zły start.

Komentarze Bronisława Komorowskiego, Grzegorza Schetyny i innych pomniejszych, ale istotnych graczy, wśród których są tak ważne dla opinii publicznej osoby, jak Jadwiga  Staniszkis, czy Kazimierz Ujazdowski, łączy jedno: głęboka niewiara w umiejętności polityczne PAD i  chęć podważenia jego politycznej legitymacji do przeprowadzenia referendum ustrojowego.

Z drugiej strony obóz rządowy najpierw się zdystansował („szanujemy”), następnie usiłował inicjatywę przejąć („to pomysł Kaczyńskiego”), a potem jakoś ją odsunąć i umieścić na dalszym planie (we wczorajszych „Wiadomościach” była to trzecia informacja i bardzo proszę  mi nie mówić, że to jest niezależna ocena dziennikarska dotycząca hierarchii ważności wydarzeń w danym dniu).

Po drodze jeszcze marszałek Karczewski niejasno zabulgotał, że „trzeba rozważyć” i właściwie entuzjazm wykazali tylko kukizowcy, ale oni mają własną agendę, więc po pierwsze trudno im się dziwić, a po drugie będą sojusznikiem trudnym.

W tej sytuacji (a była ona do przewidzenia) należało wykazać się stanowczością i konsekwencją i mieć plan kampanii. Mieć przygotowane słowa-klucze, sojuszników medialnych i cały arsenał środków o jakich nie ma sensu w tym miejscu pisać, bo nie jest moją intencją obrażanie inteligencji czytelników.

Tymczasem prezydent Duda zaprosił dziś do swojego Pałacu Łukasza Mężyka i na antenie lokalnego (!) radia dał się przesłuchać w kwestii referendum. Przesłuchujący był nieagresywny i sympatyczny, ale – na nieszczęście głowy państwa – rzeczowy. Zadał wszystkie te pytania, które zadać należało: o słabości obecnej konstytucji, o stosunki z MON, o poparcie własnego obozu politycznego i szereg innych.

Pan prezydent w tym wywiadzie pokazał się jako człowiek niepewny, przemawiający głosem drżącym, modulujący go w sposób właściwy dla ludzi, którzy są postawieni w niezręcznej sytuacji i sprawiał wrażenie kogoś, kto argumenty wymyśla ad hoc. Jedno z dwojga:  albo nikt wcześniej z nim tej sytuacji nie przećwiczył (horror!), albo przećwiczył, a prezydent zapomniał i się nie zastosował (horror maximus!).

Zostawmy jednak intonację, głos i modulację. W końcu w druku ich nie widać. Widać jednak słowa. I tu PAD dał się złapać nieagresywnemu, acz rzeczowemu Mężykowi. Na pytanie o stosunki z MON odpowiedział w sposób, który z pewnością wywołał gęsią skórkę u Antoniego Macierewicza. A na pytanie o poparcie obozu politycznego lekceważąco – choć nie wprost - wypowiedział się o Jarosławie Kaczyńskim i marszałku Karczewskim…

Wygląda więc na to, że Andrzej Duda wyrusza na wojnę o swoją pozycję polityczną nieprzygotowany, niepewny, pozbawiony wiernego (choć mającego własne zdanie) giermka i pozbawiony poparcia swojego naturalnego politycznego zaplecza, a nawet budząc w nim negatywne, bądź wrogie uczucia. I to wszystko w trzy dni… Jeżeli Duda nie chce polec politycznie i pozostać do końca kadencji kimś w rodzaju pana Adriana z „Ucha prezesa”, to powinien szybko naprawić swoje błędy. Może nie jest za późno.


 


Nie lubię stadności myślenia, więc będę przebywał raz po jednej, raz po drugiej stronie barykady.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka